Masz dziś sporo do zrobienia. “To jest ten dzień”, powtarzasz sobie od kiedy wstałeś z łóżka. “Ostatnie tygodnie nie były produktywne, ale dziś się nie dam. Dziś po prostu zrobię co mam zrobić.” Pobudzony kawą, zmotywowany, i pełen zapału siadasz do pracy. Odpalasz komputer.
5 minut później lądujesz na Facebooku.
Cholera. Miałeś pracować.
10 minut później… Instagram. O żesz ty. Co jest z tobą nie tak?
Kwadrans po kwadransie jest coraz gorzej. Gryziesz się ze swoim sumieniem. Walczysz sam ze sobą. Nie tak miał wyglądać ten dzień.
I znowu! Tym razem Allegro. Jakim cudem!?
Czujesz się jakbyś łatał dziury w tonącym statku. Ale co chwila pojawiają się kolejne. Telefon, powiadomienie, email, promocja w empiku, kolega z biurka obok, nowe stories na Insta albo #rozdajo na wykopie.
Żegnaj produktywności.
Jest siedemnasta. Nie zrobiłeś prawie nic. Wiesz dobrze dlaczego. Nie potrafisz się skupić przez głupie 15 minut, a co dopiero kilka godzin. Nie potrafisz po prostu usiąść i pracować, robić tego co do ciebie należy.
Łatwo się rozpraszasz – to mało powiedziane. Rozprasza cię wszystko! Najmniejsze pierdoły potrafią odwrócić uwagę od tego co ważne. I czujesz nic nie możesz z tym zrobić.
Najgorzej jest kiedy masz przed sobą większy projekt. Wtedy sprawy komplikują się jeszcze bardziej.
A gdyby istniał sposób na taką “przypadłość”? Jak dużo mógłbyś zrobić, gdybyś był w stanie po prostu się skupić? Ile projektów skończyć?
O ile przyjemniej spędzałbyś czas po powrocie do domu mając świadomość, że wszystko poszło zgodnie z planem. Zamiast dręczyć się zmarnowanym czasem, usiąść wygodnie ze szklaneczką ulubionego drinka i po prostu odpocząć.
Bez poczucia winy. Z przyjemnością.
Z poczuciem dobrze wykonanej roboty.
A gdyby tak wyglądał każdy twój dzień?
Nic nie działa?
Może zrobiłeś już wszystko! Wstajesz wcześniej, żeby ze wszystkim zdążyć. Zablokowałeś sobie dostęp do social media, kwejków, YouTube i innych 9gagów. Zostawiasz telefon w drugim pokoju. W trybie samolotowym!
Zaplanowałeś cały dzień od początku do końca, wiesz dokładnie nad czym mam pracować. Większe zadania rozbiłeś na mniejsze, łatwe do ogarnięcia taski.
A mimo to tkwisz w ciemnej dupie po same pięty. Masz wrażenie, że nie potrafisz się na niczym skupić. Jakaś dziwna potrzeba zmarnowania czasu jest silniejsza od ciebie. To chore, ale tak to właśnie wygląda. Zabija cię to od środka.
Boisz się, że niczego nie osiągniesz przez tak głupi nawyk.
Znam ten stan. To znaczy… pamiętam go. To nic przyjemnego. Wciąż zdarzają się dni, kiedy niebezpiecznie zbliżam się do sytuacji tutaj opisanej.
Oto jak sobie z tym poradzić.
Dowiedz się co cię rozprasza. Konkretnie.
Rozprasza cię wszystko. To już wiemy. Ale czy aby na pewno? Może da się tutaj odkryć jakiś schemat? Może coś rozprasza cię bardziej, częściej, na dłużej?
Weź czystą kartkę papieru i coś do pisania. Za każdym razem, kiedy zauważysz, że coś odciąga cię od właściwego zadania, zapisz co to jest.
Zanim wpadniesz w pułapkę, po prostu przyznaj przed sobą, że dałeś się rozproszyć. Zapisz to i wróć do pracy. Notuj wszystko, nawet jeśli przerwałeś pracę dosłownie na sekundę.
Jeśli Facebook pojawi się w ciągu dnia wielokrotnie – zapisuj to za każdym razem. Bardzo możliwe, że pod koniec dnia na twojej kartce będzie 38 Facebooków.
Trzymaj tę kartkę przed sobą. Powinna być w zasięgu Twojego wzroku przez cały czas.
To twoja lista “nie rób tego”.
Na mojej liście są App Store (tak, potrafię prokrastynować przeglądając sklep z aplikacjami, ale spoko, buszuję głównie w dziale Produktywność, o ironio!), Spotify, Dribbble, SMSy, artykuł który chciałbym przeczytać, koszyk w jednej z internetowych księgarni, pomysł na tekst na bloga, pomysł na aplikację, pomysł na nowy projekt, pomysł na uratowanie świata.
Włącz “opierdalanie się” w swój harmonogram dnia
Co proszę? Tak, wiem. Miałeś się tego pozbyć, a nie planować tego więcej.
Pomyśl jednak… poczucie winy z powodu ulegania tym wszystkim pokusom bierze się z tego, że robisz to losowo, zupełnie niezależnie od siebie.
Jeśli zaplanujesz czas na coś co i tak ci go kradnie przynajmniej odzyskasz nad tym kontrolę, a więc i wiarę w to, że do pracy jednak się nadajesz.
Poczekaj!
Zanim postanowisz zmarnować jeszcze trochę czasu szukając w App Store aplikacji kalendarza zaprojektowanej specjalnie do planowania “się-opierdalania”… wiedz, że jedyne czego potrzebujesz to… zegarek.
Stosuj metodę Pomodoro
Pomodoro to genialna w swojej prostocie technika. Polega na przeplataniu okresu intensywnego skupienia na jakimś zadaniu z krótkimi przerwami.
Najbardziej popularną opcją jest 25 minut pracy i 5 minut przerwy. I znów, 25 minut skupienia i 5 minut bujania w obłokach.
Po czterech takich cyklach powinieneś zrobić sobie dłuższą przerwę. Minimum 20 minut. Ja pozwalam sobie na 40.
I to w trakcie tych przerw właśnie powinieneś zająć się wszystkim tym co wcześniej zapisałeś na liście “tego nie rób”. Jedyne czego w przerwie robić nie możesz, to pracować.
Ustaw minutnik w telefonie na 25 minut. Kiedy alarm zadzwoni, (o ile nie idzie ci wybitnie dobrze) przerwij pracę.
Teraz masz 5 minut na przejrzenie Facebooków, Twitterów, Instagramów, memów. Odpisz żonie lub mężowi, sprawdź maila, zrób 3 przysiady i 5 pompek, strzel selfie, zmień playlistę na Spotify albo kup książkę.
Bez poczucia winy. Wszystko w granicach rozsądku i pięciu dozwolonych minut.
Po przerwie znów ustaw minutnik na 25 minut i wracaj do pracy wciąż mając listę “tego nie rób” przed sobą.
Tak, to takie proste.
I bynajmniej nie jest to technika z kategorii “radzieckie urządzenie do świecenia w dupie” *
Pomodoro działa.
Dlaczego Pomodoro działa?
Pomodoro nie eliminuje rozpraszaczy zupełnie. Nie odcinasz się od pokus w 100%. Wciąż możesz się poopierdalać, tyle że w pewnych granicach. Granicach, które sam kontrolujesz.
Dzieki temu zaspokojona jest i twoja ambicja do dobrze wykonanej pracy i kompletnie irracjonalna potrzeba opierdalania się.
To tak jakbyś z codziennego przesiadywania w pubie ograniczył się tylko do weekendów. Wciąż możesz posiedzieć przy barze, ale za to w tygodniu jesteś w stanie dużo więcej cokolwiek zrobić. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo oczywiście lepiej byłoby zrezygnować zarówno z pubbingu jak i rozpraszaczy zupełnie.
I ja i ty dobrze wiemy, że to wcale nie takie proste.
Pomodoro eliminuje za to multitasking, o którym od dawna wiemy że nie działa. Wyniki niektórych badań potwierdzają, że aby po rozproszeniu uwagi wrócić do pełnego skupienia na zadaniu człowiek potrzebuje prawie pół godziny.
Jeśli zdarza ci się rozpraszać co kilka minut nic dziwnego, że nie jesteś w stanie nic zrobić przez cały dzień.
I tak, wiem że jednorazowo 25 minut wytężonej pracy nie brzmi specjalnie imponująco, ale pomyśl kiedy ostatnio byłeś w stanie skupić się na jednym zadaniu przez prawie pół godziny. Bez sprawdzania maila czy zerkania na telefon.
A kiedy takich 25-minutowych cyklów w ciągu dnia pojawia się więcej… powiedzmy 6-8? Ho ho! Zdziwisz się się jak dużo można w tym czasie zrobić.
Dobra, dobra! A co jak nie zadziała?
Co jeśli w 12 minucie znów wylądujesz w objęciach Zuckerberga? Co jeśli znów zaczniesz opierdalać się zupełnie się nie kontrolując?
No cóż. Będę szczery. To zdarzy się na pewno.
Pierwsze rezultaty stosowania Pomodoro zobaczysz już po 25 minutach. Pamiętaj, jednak że prawdopodobnie nie zostaniesz Pomodoro ninja od razu. Pełne skupienie nie pojawi się z dnia na dzień. To umiejętność jak każda inna, wymaga praktyki.
Jeśli czujesz, że zaczynasz się ślizgać, jeśli jest co raz gorzej, zamiast tłuc się z własnym sumieniem i znów popadać w spiralę nienawiści do własnych słabości – przerwij. Po prostu.
Zastosuj jedną z technik mis-en-place.
To francuski zwrot używany przez najlepszych szefów kuchni na całym świecie. Oznacza “wszystko na swoim miejscu”. To dzięki mis-en-place profesjonalni kucharze wyglądają jakby mieli wszystko pod kontrolą. Bo mają. Od odpalenia kuchenki po wydanie dania kelnerowi – wszystko obcykane od A do Z. Zawsze.
No, prawie zawsze. Czasem coś nie pyknie. Czasem nawet bardzo.
Kiedy wszystko się sypie kucharz nie próbuje ratować dania tylko zaczyna wszystko od początku. To świetna technika.
Jak przerwać?
- zamknij wszystkie aplikacje,
- wyłącz komputer (serio),
- sprzątnij biurko,
- wstań i zrób dwa kółka po pokoju, a najlepiej wyjdź i pospaceruj 5 minut,
- wróć i usiądź za biurkiem,
- włącz komputer,
- ustaw minutnik na 25 minut,
- zacznij pracę od początku, tak jakbyś dopiero wszedł do biura.
Nowy start. Bez poczucia winy.
Powodzenia!
A może już stosujesz Pomodoro? Jak się sprawdza u ciebie? Daj znać w komentarzu. A jeśli tekst ci się podobał i nie chcesz przeoczyć kolejnego, zapisz się do newslettera.
* nie świeci i nie mieści się w dupie. #obożejakisuchar